Rozdział I

Rozmiar: 1702 bajtów

1. Sześć miejscowości o nazwie Neurode na pruskim Śląsku.

Rozmiar: 1165 bajtów   starym podręczniku zatytułowanym "Przegląd alfabetyczno-stastystyczno-topograficzny wszelkich wsi, miejscowości, miast i miejscowości Prowincji Śląskiej Królestwa Prus" autorstwa J. G. Knie i J. M. L. Malchera, wydanym we Wrocławiu w 1830 roku, na stronie 511 nazwa Neurode występuje sześciokrotnie jako określenie miejscowości. Zatem nazwa ta jest rodzima i nie ma potrzeby doszukiwać się tutaj wpływów z zachodniej części Niemiec. Dwukrotnie stanowi ona określenie dla folwarków - jednego koło Skałki w powiecie wrocławskim, drugiego nieopodal wsi Mienice w powiecie trzebnickim; raz określa kolonię Karczowisko w powiecie lubińskim, innym razem wieś Starą Hutę w powiecie sycowskim, a w końcu miasto - naszą Nową Rudę w północnej części Hrabstwa Kłodzkiego, a raz jeszcze zamek noworudzki, w znaczeniu "część Zacisza", co jest zrozumiałe przez wzgląd na osobliwy rozwój historyczny miasta, tak iż ostatecznie zamek znalazł się w dzisiejszym centrum Nowej Rudy.
Nazwa "Neurode" jest więc nie tylko i wyłącznie nazwą miejską. Wydaje się, że pierwotnie określano za jej pomocą folwarki i osady ludzkie zlokalizowane poza obrębem najstarszych miejscowości. Dokument datowany w 1352 roku przytacza jedynie określenie "Hof zu Newenrode". Samo miasto występuje jeszcze w tym momencie bez nazwy i zostało jedynie naznaczone topograficznie jako "Stetichen, das do vor lit" - a więc jako "leżące przed zamkiem miasteczko". Jednakowoż 60 lat później nazywało się podobnie jak zamek.
Nie mniej ważny dla wczesnej historii naszego miasta jest fakt, iż nie tylko w jego pobliżu lecz także nieopodal miejscowości Neurode4 w powiecie lubińskim pojawiła się osada o nazwie Neusorge, którą to nazwę możemy napotkać na terenie Śląska siedmiokrotnie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że nazwy "Rode" i "Sorge" mają podobne, dawne brzmienie i służyły jako określenia miejscowości i łąk.
Neusorge koło naszej Nowej Rudy była pierwotnie folwarkiem położonym powyżej kościoła w Słupcu. Później stała się ona majątkiem należącym do wolnych od pańszczyzny chłopów i dopiero w XVII wieku przeszła w posiadanie szlachcica ze Słupca. Obecna kolonia Neusorge nabrała kształtu w wyniku akcji kolonizacyjnej, przeprowadzonej zapewne w czasach Fryderyka Wielkiego. Prawdopodobnie wczesna historia Nowej Rudy i Porąbki początkowo ściśle splatały się ze sobą. Obie osady posiadały status folwarków pańskich, jednakże ta pierwsza nabrała znaczenia i stała się nazwą miasteczka, które wyrosło tuż przed zamkiem Neurode, tak iż ten musiał być określany Anteil Buchau. Porąbka była nazwą nadaną dla ubogich domostw powstałych na wzgórzu, podczas gdy sam folwark noszący pierwotnie tą nazwę przyłączył się do wsi Słupiec. (...)


2. Sposób zapisu nazwy Neurode.

Rozmiar: 794 bajtówposób zapisu, podobnie jak znaczenie nazwy Neurode jest zróż-nicowany: 1337 rok - "Von dem Neuwen rode" (Q 1, 61), 1350 - "De Neunrod" (Q 1, 106) oraz "De Nowinrode" (Q 1, 108), 1352 - "Zu Newenrode" (Q 1, 141), 1354 - "Von Neunrod" (Q 1, 149), 1360 - "Newenrod" (Q 1, 165) oraz "Newenrode" (Q 1, 166), 1363 -"In Neuwenrode" (Q 1, 183), 1384 - "Newen rod" (Q 1, 1237), 1394 "Newrod" (Q 1, 1270); poza tym występuje forma "Nowinrade", "Nu-enrode", "Nuynrod", "Nevinrode", "Neuwenrode", "Nuwnrode".
Wyżej wymienione formy zapisu nazwy Neurode skłoniły poprzedniego kronikarza Nowej Rudy, Udo Linckego do sformułowania przewrotnej tezy, na podstawie której moment założenia osady wiąże się z istnieniem ogromnego młyna z dziewięcioma kołami młyńskimi (Udo Lincke 13-16; HBI 17, 31-34 i 162-164). Jednak nie znalazł zwolenników tego rozumowania.
Począwszy od 1360 roku przeważa sposób zapisu w postaci "Zu Newenrode", bądź "Newenrode" chociaż jeszcze Kögler około 1800 roku chętnie posługuje się słowem "Neurod". Z powodu nieporozumienia i pośpiechu nazwa Nowej Rudy pojawia się nawet w tak zmienionej postaci jak "Baurath" i "Neutra" (HBI 14, 77; 16, 41). Znaczenie nazwy musi zapewne wywodzić się z zamierzchłej historii miejscowości. Z trudem przychodzi nam uznać, by - na co wskazywałaby nazwa Neurade - już w zamierzchłych czasach pojawił się tutaj wielki dziewięciokołowy młyn, gdy istniał równocześnie mizerny dwór noworudzki i "leżące przed nim miasteczko".


3. Wiek Nowej Rudy.

Rozmiar: 1010 bajtówierwsze pytanie, na które należałoby szukać odpowiedzi w Kronice dotyczy wieku miejscowości. Kwestię powyższą należałoby podzielić na trzy aspekty: Ile lat ma miejscowość, jak dawna jest nazwa miejscowości i ile lat ma miasto czy raczej wieś Nowa Ruda. Osada noworudzka może być starsza niż jej nazwa, niż jej ustrój gminny. Zgodnie z ciągle jeszcze panującymi w nauce tezami dotyczącymi historii niemieckich miejscowości w Hrabstwie Kłodzkim udzielane odpowiedzi wydawałyby się nie sprawiać trudności. W oparciu o wspomniane założenia okolica dzisiejszego miasta została zasiedlona około połowy XIII wieku przez niemieckich kolonistów w okresie panowania czeskiego na Ziemi Kłodzkiej. Rzeczeni koloniści mieliby zakładać osady o niemiecko brzmiącej nazwie. Wynikałoby z tego, że miasto Nowa Ruda zostało założone w XIII wieku. Jednakże teoria kolonizacji uległa w ostatnim czasie mocnemu zachwianiu z winy najlepszego znawcy historii Hrabstwa, proboszcza Franciszka Alberta.
Nie znaleziono bowiem żadnego przekonywującego, potwierdzonego źródłowo dowodu przemawiającego za takim sztucznym zasiedleniem terytorium przyszłego Hrabstwa Kłodzkiego. Hipoteza o takim przebiegu wydarzeń na Nizinie Śląskiej została ślepo przeniesiona na teren Ziemi Kłodzkiej. Ta ostatnia miała przecież całkiem inną historię niż Śląsk i dopiero znacznie później została na stałe związana ze Śląskiem. Już w pierwszej połowie XIII wieku, a więc przed rzekomą kolonizacją niemiecką, istniały na terenie Ziemi Kłodzkiej niemieckie miasta i wsie z niemieckimi wójtami i niemieckimi proboszczami. (...)
Na terytorium całych Czech (do których również należała Ziemia Kłodzka) na początku naszej ery miały miejsce wędrówki plemion germańskich. Towarzyszyło temu zasiedlanie wspomnianych terenów przez Hermundurów, Turyngów i Langobardów, a także Sasów (HBI; 14, 78), a zwłaszcza przez Markomanów. Markomanowie pozostawali przez wiele wieków na terenie Czech. Z pewnością podejmowali oni wędrówki osiedleńcze do Bawarii, jednak żaden przekaz historyczny nie infonnuje o tym, iż rdzeń tej ludności nie pozostał na terenie Czech. Następnie na obszar starogermański napierali Słowianie.
Z pewnością w rejonie dzisiejszej Pragi powstało wówczas kilka osad słowiańskich. Wielokrotnie podejmowano próby udowodnienia zamierzonej slawizacji tych niemieckich ziem, ale nie może być mowy o pierwotnym słowiańskim zasiedleniu terenów Hrabstwa Kłodzkiego. Niemieckie nazwy miejscowe na wsi są zazwyczaj starsze niż słowiańskie i w porównaniu do tych ostatnich występują w przeważającej większości. Brak też jest wszelkich podstaw ku twierdzeniu, że Nowa Ruda została założona dopiero po 1262 r. Osada noworudzka może być nawet kilka wieków starsza. Wprawdzie żadne źródło pisane nie zaprowadzi nas w zamierzchłą przeszłość przed 1336 rokiem, jednakże życie ludzkie na danym obszarze zawsze bywało starsze niż świadczące o tym dokumenty pisane, co zyskuje potwierdzenie w nazwach i wytworach ludzkich rąk.
Jeśli w dzisiejszych czasach gdziekolwiek, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego powstaje nowa miejscowość, jest mowa o osiedlu. W czasach Fryderyka Wielkiego mówiono w takim przypadku o koloniach.
We wcześniejszych wiekach nowe osady chłopskie określano mianem "Dorf", nowe osady rzemieślnicze "Stadte" i jeśli nie nadano osadzie żadnej nazwy własnej zdarzały się następnie pojedyncze określenia typu "Neudorf", "Neustadt". Niegdyś musiał być taki okres czasu, gdy istniał zwyczaj nadawania nowo założonym miejscowościom nazw "Rode" bądź "Sorge", przypuszczalnie w oparciu o istniejące już typonimy. W tymże czasie nasze miasto musiało otrzymać nazwę "Neurode". Niekoniecznie dotyczyło to miasta, gdyż nie wiemy czy Nowa Ruda już nim wówczas była. A zatem uściślając nazwę otrzymała nasza miejscowość, a dokładniej "Dwór noworudzki". Należy zadać sobie pytanie: Czy słowo "Rode" bądź "Rod" przyjmowano, zgodnie ze zwyczajem, dla określenia ludzkiej osady? Obecnie mimo popularności romantyki i odżywania obyczajów z przeszłości nikomu już nie przychodzi na myśl, aby nowe osiedle nazwać "Neurode", nawet gdyby powstało ono na surowym korzeniu po wyrębie lasu. Podobnież w XIII w. tego typu nazewnictwo nie było już w modzie. "Rode" jest pradawnym wyrazem, który można odnaleźć wprawdzie nie w indogermańskim lecz w pragermańskim języku i w najstarszym języku niemieckim.
Starowysokoniemieckie słowo "Riutan" oraz średniowysokoniemieckie "Riuten" oznaczają czynność wzięcia w posiadanie ziemi. Powszechnie przyjmuje się, że wspomniane słowa oznaczają to samo, co dzisiejsze "Roden", a więc karczowanie gruntu leśnego i wykopywanie pni z korzeniami.
Niedawno pojawili się przedstawiciele młodszej generacji naukowców, reprezentanci tzw. geografii kultowej, według których zgłoska tematyczna "Rod" określająca nazwę miejscowości (albo też "Rot", "Rat", "Riet", "Reut") pojawia się w związku ze starą miarą gruntową "Rutę", ta z kolei miałaby być w myśl tego rozumowania spokrewniona z wyrazem Radius (promień) i w ten sposób doszliśmy do mierzenia długości bądź pomiaru kątów. Geografia kultowa stara się udowodnić, że germanie mierzyli swoją ziemię za pomocą świętych linii i kątów, aby uczynić ją odbiciem sfery niebieskiej. (...)
Wyrażenie "Rode - Erde" bądź "Rote - Erde" oznacza nie tylko zabarwioną na kolor rdzawo-czerwony ziemię, lecz również ziemię mierzoną według świętych linii i kątów, która oczywiście przypadkowo posiada z natury czerwoną barwę, podobnie jak "Land der roten Erde" w Westfalii. Z pewnością godną zastanowienia jest także kwestią iż wierzchołek Góry Św. Anny nosi nazwę "Rote Höhe" i tą nazwę należy sprowadzić do faktu zabarwienia szczytu góry. Podobnie ma się sprawa ze wzgórzem nieopodal Radkowa, jak również w przypadku położonej na południe od Kłodzka "Roter Berg", jak również miejsca o nazwie "Rote Hand" k. Bolesławca. Podobnież koło Bystrzycy Kł. nazywano do niedawna pewne wzgórze mianem "Roterberg", w tym wypadku jednak nazwa pochodziła od nazwiska właściciela gruntów - Rotera, tak jak w przypadku "Roterlehne" za Porąbką.
Dla poparcia tez geografii kultowej niezwykle charakterystyczne jest położenie pradawnych świątyń pogańskich koło miejscowości Xanten oraz wokół Monachium. Tam wierzchołki dwunastoramiennej gwiazdy przesądzają o lokalizacji świątyń i miejsc kultu wokół miasta, tutaj - na naszym terenie - wierzchołki gwiazdy szesnastoramiennej.
Nasz ziomek Józef Heisch zajmuje się poszukiwaniem na terenie Hrabstwa Kłodzkiego wspomnianych świętych linii i kątów. Przypuszcza on, iż takie promieniście położone punkty to niezalesione wzgórze Kowalik (454 m npm.) koło Radkowa oraz wzniesienie Św. Piotra i Pawła koło Tłumaczowa. Być może takim punktem była Wielka Sowa, która swą nazwę wywodzi śladem Franciszka Alberta nie z kultowego wyrazu "Jul" lecz z boskich gór, których lokalizację ustalili w całym kraju zwolennicy geografii kultowej. Być może też nazwa góry Słonecznej, wiąże się z prehistorycznym kultem słońca.
Nowa Ruda leży całkiem dokładnie na linii południka Wielkiej Sowy, w stosunku do Tłumaczowa wyraźnie pod "świętym kątem" 60 stopni. Chwilowo musimy zadowolić się takimi wyjaśnieniami. Przydają one Nowej Rudzie głębokiego znaczenia i umożliwiają cofnięcie wieku miejscowości w zamierzchłą przeszłość.
Na terenie Niemiec występuje wiele nazw miejscowych ze zgłoską tematyczną "Rode". Wspomniana zgłoska w północno-zachodnich Niemczech służy 15 razy bez przedrostka jako nazwa miejscowości, a w całych Niemczech pojawia się około 400 razy z przedrostkiem, który wyraża zazwyczaj jakiś bliżej nieznany obecnie związek miejscowości z osobą albo plemieniem bądź stronami świata. Dla przykładu istnieje miejscowość Osterode, Süderode, Westerode, Wernigerode (według przekazu opata Wanna z klasztoru w Carvey), Gernrode (w związku z postacią margrabiego Gero), Benrat, Neurath, Naurod, Ottrot, Rastede (miejsce wykarczowane), Ried, Fürstenried, Rüttli (niewielkie karczowisko).
Wspomniany wyżej opat Warin żył do 856 roku, margrabia Gero - do 965 roku. Jeśli więc istnienie miejscowości Wernigerode oraz Gernrode byłoby związane z tymi postaciami, byłby to czas, kiedy powstawały nazwy osad ze zgłoską tematyczną "Rode" i być może stąd wzięło się określenie "Hof zu Newenrode".
Proboszcz Albert napisał do mnie, że w myśl toponamastyki L. Fiesla ("Teutonista", Podzeszyt 9, 1934, str. 8) nazwy miejscowości ze zgłoską "Rode" pojawiły się już w VIII w. i były szczególnie modne około roku 1000. Również według Fiesla, po 1200 roku owa predylekcja dla tego typu nazw miejscowych wydaje się tracić na znaczeniu. Zatem Dwór w Nowej Rudzie, sugerując się nazwą, miałby powstać pomiędzy 1000 a 1200 rokiem.


4. Wędrówki ludności w górach otaczających Nową Rudę.

Rozmiar: 924 bajtówie jest naszym zamiarem, by za pomocą jakichkolwiek dat rocznych przesłonić możliwość jeszcze starszego pochodzenia naszego miasta. Droga ludzi udających się w góry wokół Nowej Rudy wiodła przez Broumov, Tłumaczów, Ścinawki, Włodowice.
Wokół Broumova rozciąga się prastary obszar osadnictwa niemieckiego. Tamtejszy kościół przycmentarny nosi jeszcze monity północnogermańskiej sztuki budowlanej w strukturze obiektu i w ozdobnym belkowaniu. Budowla z 1171 roku ufundowana według legendy przez pewną pannę nawróconą z kultu pogańskiego na wiarę chrześcijańską została wprawdzie zburzona w 1421 r. przez husytów, jednak po 1450 odbudowano ją na nowo w dawnej formie. Sam renesansowy ornament, który jeszcze obecnie ozdabia belkowanie pułapu, naśladuje w swoistym splataniu ornament starogermański (HBI 11, 77 i n.). Z kolei kościół w Tłumaczowie (dawniej: Talmetzendorf albo Talfelderdorf) nieprzypadkowo jest poświęcony apostołom: Piotrowi i Pawłowi. Kościoły pod wezwaniem "Świętych ojców kościoła" takich jak Jan Chrzciciel, apostoł Piotr i Paweł, Św. Marcin, Św. Mikołaj sięgają czasów pierwszych chrześcijańskich kaznodziei, kiedy to krnąbrnym pogańskim Germanom wpajano w serca wzory osobowe, aby ci zapomnieli o swoich pogańskich Wodanach i Torach.
Nie wolno również przeoczyć faktu, iż na mapach obejmujących Hrabstwo Kłodzkie i Broumovszczyznę, pomiędzy Broumovem a Sonovem zaznaczono "Niwę noworudzką". Naturalnie panuje też pogląd, że wspomniane określenie wybrano w oparciu o nazwę miasta Nowa Ruda. Aby uniknąć dalszych niedogodności badawczych posłużono się w tym miejscu teorią przenoszenia nazwy. Pozostaje również możliwość, iż ta polna nazwa powstała bez związku z miastem Nowa Ruda i oznacza tylko świeżo wykarczowane bądź niedawno wymierzone pole. Z drugiej strony ludzie, którzy obszar noworudzki po raz pierwszy określili mianem "Newenrode" mogli sprowadzić ten rodzaj nazewnictwa z Broumova.



Rozmiar: 1702 bajtów

Rozdział II

Ślady życia na ziemi noworudzkiej.

Rozmiar: 1702 bajtów

1. Nordycki topór bojowy.

Rozmiar: 924 bajtówajstarsze świadectwo życia ludzkiego w górach otaczających Nową Rudę napłynęło tutaj ze szlaku wędrówek w dolinie rzeki Ścinawki. W okolicach Ścinawki Górnej zalega rodzaj skały gruntowej - swenit, z którego wykonano topór bojowy, wyorany z pola przez pewnego rolnika w 1876 roku koło Huty "Barbara" w Przygórzu. Eksponat został później przekazany do Muzeum Starożytności Śląskich we Wrocławiu, zakatalogowany pod numerem 7304 (obecnie numer inwentarzowy 103; 25), (V 7, 56). Znalezisko uchodzi za nordycki topór bojowy, datowany na młodszą epokę kamienną (4000-2000 pne.). Z całości zachował się jedynie fragment ostrza aż do środka uchwytu. Przypuszczalnie złamał się on podczas walki z dzikim zwierzęciem, a zatem w myśliwskim rewirze, gdyż osady ludzkie w epoce kamienia sięgały obszarów ledwo 500-600 m npm.
W warunkach suchego, gorącego klimatu wczesnej fazy epoki kamienia granice lasów naturalnie były przesunięte wyżej, toteż doliny rzek mogły być daleko i szeroko zasiedlone. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy nie mogli przyjąć, że dolina Włodzicy była już w tym czasie zasiedlona aż po Nową Rudę i Drogosław. Coraz więcej przesłanek przemawia za tym, iż już w prehistorii pojedynczy myśliwi docierali w nasze góry.
Udo Lincke (UL 9) pozostawia kwestię otwartą, czy aby ów topór nie służył do walki "przed, w czasie lub po epoce lodowcowej".


2. Wino, chmiel i araukaria.

Rozmiar: 865 bajtówopiero w epoce brązu i wczesnej epoce żelaza klimat w naszych górach uległ pogorszeniu do tego stopnia, że prastary las wtargnął w doliny rzeczne. (...)
W najstarszych dokumentach noworudzkich figurują dwie nazwy: "Hopfenberg" oraz "Weinberg". Nazwa Hopfenberg zachowała się do dnia dzisiejszego. Nazwa Weinberg już po roku 1500 została wyparta przez nazwę Galgberg i tylko około 1600 roku raz jeszcze, na krótko wróciła do użytku. Obecnie obie nazwy brzmią niczym żart, bowiem na wspomnianych wzniesieniach nie uświadczysz ani chmielu, ani wina, ani chociażby żyta czy pszenicy. Jednakowoż w dawnych czasach nie nadawano nazw kierując się dowcipem lecz czyniono to z głębokim szacunkiem dla rzeczonego słowa. Naturalnie nazwa "Weinberg" mogła pierwotnie brzmieć "Wünnberg (Weidenberg), podobnie jak potok Wiengraben koło Stenavy pierwotnie nosił nazwę "Wünngraben". Jednak w czasach udokumentowanych źródeł historycznych początkowo pastwiska miejskie zlokalizowane były w Tworzykowie oraz na zboczach Farnego Stoku. W rejonie obecnego "Hopfenbergu" zlokalizowane były pastwiska pana dziedzica, wcześniej zaś za pastwiska służyły tereny w rejonie "Hutweide", gdzie w czasach historycznych nie było już łąk lecz teren osadniczy bądź rozciągał się las. Ruda Góra do tej pory pokryta jest lasem i nie wygląda na pastwisko a raczej, zwłaszcza jej południowy stok, na obszar sprzyjający uprawie winorośli. Niegdyś oba wspomniane wzgórza musiały porastać winna latorośl i chmiel, bez względu na to czy "przed, w czasie czy po okresie zlodowacenia". Zresztą lądolód, chociaż spiętrzył się w postaci 400-metrowej warstwy pod Górami Sowimi i wdarł się przez Przełęcz Bardzką aż do Wojborza i Ścinawki Dolnej nie osiągnął terenu przyszłej Nowej Rudy i być może nie spowodował tutaj całkowitego wyludnienia.
Niegdyś na paśmie pagórków Rudej Góry, pomiędzy Zaciszem a Kolnem rosły drzewa araukariowe, osiągające takie rozmiary, jakie obecnie można spotkać tylko w Brazylii i Australii. Były to potężne drzewa iglaste, których pokryte piaskiem pnie wydobywano z ziemi w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat, podziwiane jako geologiczne osobliwości. Około 1850 roku wrocławski przyrodnik Göppert polecił przetransportować taki 4 metrowy pień drzewa do Wrocławia i wyeksponować go w tamtejszym Ogrodzie Botanicznym. Podobny duży okaz stoi obecnie w ogrodzie Waltera Rose wydawcy gazety, naprzeciwko budynków Wydawnictwa Klambt na Hopfenbergu. Mniejsze okazy znajdują się, mniej więcej od 100 ostatnich lat, na terenie dawnego ogrodu przydomowego Wacława Wilhelma Klambta, założyciela gazety "Przyjaciel Domu". Z kolei inne od niedawna na terenie parku pod Górą Św. Anny oraz w ogródkach przed domami w Zaciszu, jeden również w ogrodzie doktora Edwarda Rose w Radkowie, a także jeden na terenie zamku w Bożkowie.


3. Dateozaurus w ratuszu i Lepidotus proboszcza Zimmera.

Rozmiar: 860 bajtówczywiście nie zamierzamy zbyt daleko zagłębiać się w historię naturalną terenów noworudzkich w oderwaniu od historii miasta. Odczytując objaśnienia do mapy geologicznej Prus - wydanie 115, arkusz Nowa Ruda, wydanej w Berlinie w 1904 roku - dowiadujemy się, iż w żwirowniach i kopalniach węgla odnajdowane są obecnie bardzo ciekawe skamieniałości ze świata roślin i zwierząt pochodzące z czasów, w których brak jest śladów życia ludzkiego. Mapa geologiczna Nowej Rudy należy do najbardziej interesujących spośród wszystkich z terytorium Prus. W kamieniołomach znajdujących się w pobliżu budynków przy ul. Kołowej na stoku Góry Świętej Anny znaleziono odciski skamieniałego, pradawnego szkieletu zwierzęcego, któremu przyrodnik Schröder nadał nazwę Dateozaurus Macrourus (Długoogonowy) z powodu jego pokrewieństwa z jaszczurami z epoki jurajskiej i szacunku dla badacza skamielin Dathego. Zwierzę musiało mierzyć około 1 metra długości. Skamielina została odesłana do Krajowego Instytutu Badań Ziemi w Berlinie, który w zamian wysłał do naszego miasta gipsowy odlew znaleziska. Na temat innych zoologicznych osobliwości pisał, zmarły już, pierwszy redaktor tej kroniki na str. 5 swojego szkicu. W moim zbiorze kamieni z okręgu Nowej Rudy znajduje się w czerwonym piaskowcu budowlanym skamielina Lepidatusa, przedstawiciela prehistorycznego świata zwierząt z naszej okolicy. Lepidatus należy do ryb łuskowatych.


4. Rozbita czara ofiarna.

Rozmiar: 1010 bajtówroboszcz Zimmer opowiada w pozostawionych przez siebie dziennikach o szczególnie godnym uwagi znalezisku, jakiego dokonał w 1892 roku "w lesie pomiędzy Sierpnicami a Kolcami koło Głuszycy, w pewnym osuwisku skalnym, które lejkowato zapadało się w głąb ziemi". Zimmer ujrzał tam "resztki rozbitego kamienia ofiarnego z charakterystycznymi wklęsłościami". Niestety, nie zdołał przenieść znaleziska w bezpieczne miejsce z powodu jego ciężaru. Proboszcz wspomina o zwyczaju, w myśl którego "tego rodzaju kamienie ofiarne bywały rozbijane, zakopywane w ziemi i przykrywane grubą warstwą kamieni" (podczas wprowadzania chrześcijaństwa) przez neofitów (a raczej misjonarzy!).
Poza tym zachowały się w okolicach Nowej Rudy niezbyt pewne świadectwa kultu pogańskiego z czasów przedhistorycznych. Wilhelm Teudt, w swojej książce na temat świątyń pogańskich, wydanej w Jenie, w 1931 roku, próbuje udowodnić, że system germańskich linii orientacyjnych i sygnałów ogniowych obejmował również teren późniejszego Hrabstwa Kłodzkiego. Teudt zwraca uwagę na toponimy o nazwie "Wachen, Wachtberge, Hutberge" i toponimy wskazujące na miejsca oświetlone np. Lichtenwalde, Brand.
Próbuje także ustalić przebieg linii orientacyjnych, wiodących z Gór Bardzkich w kierunku południowym do wsi Poręba. Podobnież patrząc z Gór Bardzkich w kierunku zachodnim znajdują się Wzgórza Strażnicze, jedno koło Dzikowca, dwa w pobliżu Broumova. Pomiędzy tymi wzgórzami wznosi się Góra Św. Anny, która nosi swoją obecną nazwę dopiero od momentu fundacji mieszkańca Nowej Rudy - Schlegela, ku czci Św. Anny w 1515 roku (nazwa: Góra Św. Anny pojawiła się w dokumentach dopiero w 1680 roku). U stóp góry położone są budynki przy Hutweide. Nazwę tą używano już około 1680 roku jako wyrażenie składające się z wyrazów znaczących to samo lub prawie to samo, bądź stosowano podwójne nazewnictwo: Hutweide albo Hutungweide. Pierwotnie ww. nazwa mogła oznaczać: "Pastwisko pod stróżą, strażnicą, wzgórzem strażniczym". Na Górze Św. Anny znajduje się pewne miejsce (obecnie wznosi się tam willa należąca do doktora Nave, radcy Sądu Ziemskiego) na styku trzech gmin. Takie miejsca podobno odgrywały ważną rolę w germańskiej prehistorii osad niemieckich. Przypuszcza się, iż mogła tam istnieć wspólna świątynia pogańska, a dostęp do niej zapewniały sobie przyległe wspólnoty ludzkie. We wspomnianym miejscu leży uderzająco duży kopiec kamieni, który - według doktora Nave - określano w tradycji ludowej mianem "Brandstelle". Z pewnościąbyła to jedna z "nazw świetlnych". Faktycznie miał tam podobno pewnego razu spłonąć niewielki dom i w ten sposób określenie straciłoby na swej mocy dowodowej.
Jednocześnie wychodzi na jaw pewien inny dowód. Według wypowiedzi Augusta Wittiga spalony dom był nawiedzony przez duchy i jeszcze na długo przed pożarem stał pusty z powodu osobliwych, niepokojących zjawisk. W czasach chrześcijańskich powszechnie uważano, że w germańskich świętych miejscach straszy. Nadto rzeźbiarz Wittig wspomina, iż miejsce to określano mianem "bei der Wachthütte. Pomiędzy tym miejscem a gospodą w Bieganowie znajdują się jeszcze dwa inne prostokątne wzniesienia ziemne, a droga, która tamtędy przebiega zwana jest "drogą przy strażnicach".
Naturalnie w związku z tym przychodzą na myśl strategiczne założenia Fryderyka Wielkiego, jednak Góra Św. Anny właściwie nigdy nie była terenem działań wojennych.
Góra Św. Anny mogła jednak posiadać zatem duże znaczenie dla prehistorii Nowej Rudy. Być może również sąsiedni szczyt Krępiec, którego niemiecka nazwa Graupenberg pozostaje dotąd niewyjaśniona i nie zaspokaja tego nawet powoływanie się na dawną posiadłość Graupnera, obecne "Grauplerwiesen" na drugim brzegu Włodzicy A może było to wzgórze należące do hrabiów z okręgu Nowej Rudy (Grafenberg).
Z Góry Św. Anny prowadzi w kierunku wschodnim pewien stary trakt, który najpierw dociera do Kieferhäuser, które na dawnych mapach figurują jako "Habichtshäuser". To ostatnie określenie zachowało się odnośnie wzgórza "Habichthübel" oraz terenu "Habichtgrunde" należącego do folwarku "Kalten Vorwerk". Według nauczyciela Alfreda Spitzera wspomniany gościniec (który być może niegdyś zmierzał w kierunku DolinyWoliborskiej) w tradycji ludowej nazywano "Höllenweg". Zapewne był to jeden z germańskich "świetlistych szlaków" (Helweg).
"Świetliste szlaki, trasy przemarszu wojowników'' przebiegały na linii wschód-zachód przeważnie pod kątem 75 stopni w stosunku do linii orientacyjnych północno-południowych jak wypowiada się Jan Leugering w przytaczanym już dziele. Wspomina też o "szlakach umarłych" (Likenweg) i nie jest całkiem wykluczone, że z nazwą tą związany jest toponim "Leichengraben". To ostatnie określenie, wyjęte z języka ludowego, figuruje także w nowszych aktach miejskich i oznacza podłużne zagłębienie terenu ciągnące się z Góry Św. Anny przechodzące w głęboki wąwóz pomiędzy wzgórzem zamkowym a ul. Kopernika.
"Piekielna droga" posiada swoją kontynuację od strony Woliborza i Przygórza. Tamże wznosi się wzgórze o nazwie Höllenberg. Na tym kierunku musiał przebiegać trakt łączący państewko broumovskie poprzez okolicę Nowej Rudy i Woliborza z równiną śląską. Wiódł on nieopodal wzgórza Quingenberg (Zwingburg?), na którym wznosił się legendarny zamek rycerski. Faktycznie, wykopaliska nauczycieli Gallanta i Schluma doprowadziły obecnie do odkrycia resztek zabudowy (HBI 16, 126 i n.). Na mapach także zaznaczono górę zamkową i teren zamku po śląskiej stronie gór, jednakże nie istnieje nawet jeden dokument, a jedynie legenda wspomina o zamku Zwingburg i o jego zburzeniu przez chłopów z Woliborza.
W noworudzkiej tradycji ludowej istnieje jeszcze wiele innych nazw, którym uważnie przyglądają się badacze prehistorii germańskiej. Teren Góry Szubienicznej mógł uchodzić pierwotnie za święte miejsce, gdzie nie tylko składano rytualne ofiary z ludzi lecz także sprawowano tam jurysdykcję związaną z praktykami religijnymi. Lokalizacja szubienicy noworudzkiej na tej górze spowodowała zmianę jej niemieckiej nazwy z Góry Winnej na Szubieniczną.
W ostatniej fazie istnienia tj. do 1840 roku szubienica wznosiła się na terenie posiadłości (określanej już w 1434 roku jako "dziedzictwo Dreysikimarga") zwanej również - z uwagi na romantyczne położenie w sąsiedztwie skałek - "Szwajcarią", a mianowicie pomiędzy chłopską zagrodą, a skrajem lasu. Po tamtej stronie drogi z Zacisza do Kolna znajduje się pasmo pagórków nazywane "polem czarownic". Tego typu miejsca znajdujące się w całych Niemczech cieszyły się złą sławą wśród chrześcijan i przypuszczalnie niegdyś pełniły rolę pogańskich miejsc kultu. W oparciu o relację Józefa Müllera, urzędnika zarządu miejskiego, dowiadujemy się, że dziwnym sposobem, w dole nad Włodzicą istniały dwa miejsca zwane polem czarownic, mianowicie na obecnym placu ulicznym u wlotu wygonu do starej części miasta, a także na placu przy drugim w historii kościele parafialnym w Nowej Rudzie. Oba place były niegdyś położone jeszcze poza obrębem najstarszej osady, zaś w czasach historycznych - na obszarze starej części miasta.
W języku ludowym funkcjonowała nazwa toponimiczna "Hasenplan". Niektórzy badacze przypuszczają, że pod tym słowem kryje się nazwa "Asenplan". Mieszkańcy Nowej Rudy wywodzą tą nazwę od pewnego mieszczanina nazwiskiem Hase, który tamże mieszkał, tj. w miejscu dzisiejszego zbiegu ulic Podjazdowej i Piastów. Wspomniane miejsce figuruje w księgach miejskich jedynie pod mianem "Przy kamiennym moście", przez który to plac wiodła droga dojazdowa z doliny Włodzicy do zamku. Noworudzianie zechcieli także odnieść nazwę wzgórza Hopfenberg, w rejonie dzisiejszej ul. Kopernika, do nazwiska rajcy Hoppenberga.



Rozmiar: 1702 bajtów

Rozdział III

Fantazje na temat Kościoła Brackiego i kościoła Św. Krzyża.

Rozmiar: 1702 bajtów

1. Wyobrażenia Emanuela Zimmera oraz Udo Linckego.

Rozmiar: 1010 bajtówroboszcz Zimmer, pozostający po urokiem nieszczęsnej teorii kolonizacji, przedstawił godne uwagi wyobrażenie na temat powstania miasta Nowej Rudy. Jego zdaniem zamek noworudzki był strażnicą położoną w dziewiczym lesie, która wzięła nazwę od płynącej w dolinie rzeki Walditz. Strażnicę zamieszkiwali rycerze, którzy przyjęli w tej sytuacji tytuł panów von Walditz. Poniżej w dolinie, w miejscu obecnego "Vorstadt" leżała czeska osada okolnicowa Waltice, "miejscowość znacząca, bowiem posiadała kościół, stary Kościół Bracki". W ostatnim ćwierćwieczu XIII wieku przybyli tutaj, sprowadzeni przez króla praskiego Ottokara II, koloniści niemieccy z Saksonii, zgodnie z planem wytyczyli rynek na południe (?) od zamku, wnieśli ratusz a obok niego pręgierz. Wokół rynku wybudowali malownicze budynki z podcieniami, a przy zamku niemiecki kościół. Pociągnęli też piękne, proste uliczki, a czeską wieś okolnicową Waltice podnieśli do rangi przedmieścia. Z Kościoła Brackiego uczynili kaplicę mszalną zbudowali budynki z podcieniami przy ulicach Schusterlauben i Marienlauben, założyli też przytułek i młyn miejski itd.
Trudno zrozumieć dlaczego Zimmer, pilny redaktor i wydawca najstarszej księgi miejskiej Nowej Rudy zdołał zupełnie na serio nakreślić taki przebieg zdarzeń. Z góry przyjęta teoria o niemieckiej kolonizacji imigracyjnej uczyniła go ślepym wobec relacji do dzisiaj jeszcze zachowanych trzech ksiąg miejskich. "Potok" Włodzica jeszcze w XVI wieku nie posiadał swojej nazwy własnej lecz wciąż nazywano go tylko "Wasser" albo "Graben". Dopiero w 1609 roku spotykamy się z nazwą rzeki Walditz (Still 1, 279). Zatem nazwa potoku Walditz nie mogła w czasach przedhistorycznych przejść na zamek. Było to zawsze określenie przysługujące ściśle wyznaczonej granicami wsi Włodowice. Podobnież żadna osada okolnicowa Walditz nie weszła w skład miasta. Zachowała się następująca informacja z 1434 roku: "Das Wasser ma pozostać wolna do połowu ryb od granicy z Włodowicami do krzyża nad tamą dla tego, kto otrzymał takie prawo od władz miasta".
Obecny Kościół Bracki w świetle dokumentów został wybudowany dopiero w latach 1500-1502 jako drugi z kolei noworudzki kościół parafialny p.w. Św. Mikołaja. Przypuszczalnie w okresie reformacji pozostawał w posiadaniu katolików. W momencie, gdy prawo patronatu pana dziedzica przeszło na nowy kościół ewangelicki nieopodal zamku, w ślad za tym prawem kościół przy ul. Kościelnej otrzymał wezwanie Św. Mikołaja zaś katolicy nadali Kościołowi Brackiemu wezwanie Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, podobnie jak wizerunek świętej. Ewangelicy nazwali szyderczo okolicę Kościoła Brackiego mianem "U ukochanej Marii". Od 1693 roku kościół Wniebowzięcia NMP nosi nazwę Kościoła Brackiego, ponieważ służył on jako miejsce zebrań Bractwa Nawiedzenia NMP. Przed rokiem 1500 w Nowej Rudzie istniał tylko jeden kościół - Św. Krzyża. Przytułek dla starców powstał w Nowej Rudzie niewątpliwie dopiero około 1568 roku. Domniemany przez proboszcza Zimmera oraz Udo Linckego przytułek z 1337 roku w rzeczywistości był przytułkiem w Kłodzku.
Udo Lincke zresztą krytycznie odniósł się do rozważań Zimmera. Jednak on również dostrzega niemieckie miasto Nową Rudę (opierając się na pierwszej udokumentowanej wzmiance) zlokalizowane w górnej części na wzgórzu zamkowym, skupione wokół rynku.
Udo Lincke uważa siedzibę rycerską Oberwalditz za punkt wyjścia noworudzkiego osadnictwa miejskiego, przeoczając fakt, iż majątek rycerski Oberwalditz powstał dopiero z końcem XVI wieku w wyniku zakupu dwóch posiadłości mieszczańskich, na których wybudowano siedzibę pana dziedzica.


2. Kolebka miasta.

Rozmiar: 1010 bajtówomyłki Zimmera i Linckego byłyby do uniknięciajeśli obaj wspomniani kronikarze prawidłowo sporządziliby na podstawie najstarszej księgi miejskiej listę wszystkich opodatkowanych posiadłości mieszczan noworudzkich, znanych według stanu z 1442 roku i uważnie przyjrzeliby się zawartym w niej informacjom. Wykaz składa się z załącznika głównego oraz dopisków. Wykaz główny ustala stan posiadania z 1442 r. To co figuruje w dopiskach będzie miało później zasadnicze znaczenie, wynika bowiem na ich podstawie, że obszar miasta rozszerzał się z doliny Włodzicy w kierunku wzgórza zamkowego dopiero po 1442 roku. Tamże wytyczono rynek i zbudowano tzw. "dom na rynku". Prawo miejskie z 1434 roku nie zna jeszcze żadnego prawa targowego. Wzmianka o targu pojawia się dopiero w 1442 roku. Jeszcze w 1641 r. Próbowano zakwestionować wspomniane prawo targowe miasta Nowej Rudy, wszelako nadaremnie.
Około 1502 roku punkt ciężkości osadnictwa miejskiego skupiał się jeszcze w tak znacznej mierze w dole, w dolinie Włodzicy, iż wybudowano tam podówczas nowy kościół parafialny, zamiast uczynić to w górnej części miasta, nieopodal zamku i rynku. Dopiero w 1560 r. wzgórze zamkowe zostało zasiedlone w takim stopniu, że pan dziedzic Nowej Rudy, przeszedłszy ku orientacji luterańskiej, zbudował nowy kościół parafialny na górze zamkowej z myślą o wspólnocie ewangelickiej. Od tego momentu stara część miasta w dolinie Włodzicy uchodziła za przedmieście. Pojawiły się też ślady wzajemnej rywalizacji obu części miasta.


3. Okoliczności założenia miasta Nowa Ruda.

Rozmiar: 843 bajtówakty i okoliczności, które w tym miejscu kreślimy w wielkim skrócie, rozgrywały się w ciągu dziesięcioleci i stuleci, na co wskazują źródła udokumentowane. Daremnie szukać daty założenia miasta, chociaż przy oknie jednej z sal ratuszowych można odczytać wprowadzającą w błąd inskrypcję, że Nowa Ruda została założona w 1337 (lub 1347) roku, raczej nie była ona miastem lokowanym w konkretnym roku lecz stawała się miastem w trwającym przez pewien czas procesie. Co zatem uczyniło Nową Rudę miastem?
Z pewnością nie argument o istnieniu rynku miejskiego, bowiem ten nie pojawiał się nawet jeszcze w 1442 roku, w momencie, gdy Nowa Ruda była już określana mianem miasteczka, a nawet miasta. Czynnikiem miastotwórczym okazało się wówczas przede wszystkim rzemiosło, określane też nazwą "Hantierung". Z dokumentów na temat sprzedaży zamku w Nowej Rudzie dowiadujemy się, że majątki dworskie obejmowały tylko lasy, stawy i pastwiska. Nie wspomniano o polach uprawnych, zatem dobra pańskie były zdane na hodowlę bydła i niebawem poznamy, iż chodziło o hodowlę owiec. Nowa Ruda rozwinęła pozyskiwanie wełny owczej, tkactwo wyrobów wełnianych, sukiennictwo oraz szewstwo, gdyż celowo wspomina się w dokumentach o zużytkowaniu odpadków sukna. Tam, gdzie pojawia się rzemiosło, obowiązuje niepisane prawo o formowaniu się zalążków miasta. Dlatego w roku 1434 ławnicy i nestorzy korporacji cechowej ubiegali się u pana dziedzica o nadanie praw miejskich "takich jakie posiadają inne miasta".


4. Tajemnica kościoła Świętego Krzyża.

Rozmiar: 885 bajtówanim Nowa Ruda została zniszczona w 1428 roku przez husytów rozpościerała się w dolinie Włodzicy i zapewne Woliborki. Ówczesnej Nowej Rudy nie rozbudowywano ani wokół centralnie położonego rynku, ani też kościoła, gdyż ten pojawił się w XVI wieku w środku miasta i nie istniał jeszcze przed rokiem 1500. Przed tą datą rolę kościoła parafialnego pełnił kościół Św. Krzyża położony na północnych obrzeżach, tuż przed zwężeniem doliny, pomiędzy stromą skalistą Górą Oliwną, a Rudą Górą. Niegdyś wznosiła się w tym miejscu świątynia wybudowana na gołej skale. Z tyłu za nią zaczynał się gęsty las, przecięty jedynie korytem potoku i drogą do Drogosławia. Jeśli zatem miasto miało być w zamyśle zaplanowane i wybudowane wcześniej niż kościół, wówczas ten ostatni winien być wzniesiony pośrodku osady miejskiej. W takim razie "Święty Krzyż" albo kościół pw. Św. Krzyża musiał istnieć wcześniej niż miasto.
Czy zatem miasto powstało przypadkowo poniżej "Świętego Krzyża", czy raczej w świadomym z nim związku? Jakie znaczenie miała lokalizacja "Świętego Krzyża" nieco powyżej, w leśnym wąwozie?
Relacja kościelna z 1631 roku donosi następująco w temacie kościoła Św. Krzyża: "Nie ustalono, w którym roku wzniesiono kościół. Inskrypcja umieszczona za ołtarzem głównym informuje, że w 1487 roku przedstawiono całą historię męki Chrystusa w postaci malowideł na tablicach drogi krzyżowej, umieszczonych wokół kościoła. Niegdyś podobno wielka musiała być pobożność i napływ pielgrzymów!". Zatem kościół Św. Krzyża był z dawien dawna często odwiedzanym celem pielgrzymek! Wyobrażenie "Ukrzyżowania" umieszczono wewnątrz świątyni.
Według wszelakiego prawdopodobieństwa Nowa Ruda rozwinęła się w związku z ośrodkiem pielgrzymkowym. W jaki sposób w tej odosobnionej dolinie zdołał powstać ośrodek pielgrzymek? Z powodu cudu? Dokumenty nic nie wspominają na ten temat. W oparciu o przekazy ludzkie krzyż miał być przyniesiony przez wodę podczas powodzi. Jednak to już późniejsza legenda. Takimi krzyżami opiekowali się pierwsi misjonarze chrześcijańscy, stawiano je na krańcach obszaru ich działalności misyjnej. Naturalnie większość tych krzyży stawianych było na szczytach gór i wzniesieniach. Podobnież na Górze Wszystkich Świętych nieopodal Słupca wznosił się, w miejscu obecnej kaplicy z 1680 roku, taki - darzony od dawna czcią - krzyż. Wiemy o misjonarzach, którzy szczególnie upodobali sobie doliny leśne. Byli oni mnichami z zakonu cystersów, którzy w 1175 roku założyli w Lubiążu na Śląsku klasztor cystersów. Dziwnym zbiegiem okoliczności najstarszy dokument, jaki zachował się obecnie w Nowej Rudzie, pochodzi z klasztoru cystersów w Lubiążu.
Wspomniany dokument nosi datę roczną 1400 i stanowił umowę dzierżawną, która straciła już swoją ważność w 1438 roku, bowiem w tymże roku ławnicy noworudzcy pocięli ów pergamin w takim stopniu, że mógł posłużyć im jedynie jako okładka do ich pierwszej Księgi Miejskiej. W tekście dokumentu - biorąc pod uwagę stan, w jakim zachował się on do naszych czasów - nie występuje nazwa Nowej Rudy, jednakże źródła pisane [dokumenty] tego czasu przeważnie pozostawały w miejscu, do którego się odnosiły. Opat Paweł z Lubiąża (1356 - 1417) wydzierżawił wówczas Janowi Zeidlerowi pewien majątek ziemski, do którego przynależał jakiś Schafhof. Przy wyznaczaniu granic wydzierżawionej posiadłości wspomniano o miejscach zwanych "Lämmerwetze" oraz "Harte". Dzierżawca posiadał prawo, na mocy którego "Mógł wypasać i przeganiać owce po pospolitych łąkach", ponadto wolno mu było trzymać rocznie trzy świnie i opasać je żołędziami. Powyższe wiadomości nie zawierają niczego, co mogłoby pasować do Nowej Rudy. Na terenie Hrabstwa Kłodzkiego istniało wiele miejsc określanych mianem "Schafhöfe" i "Harten", a Nowa Ruda była miastem hodowców owiec. Nic zatem dziwnego, że dawni mieszkańcy odnosili ten dokument do swojego miasta. Podobnie uważał księgarz Hitschfeld, w którego notatkach znalazły się następujące dane: "Schafhof to dawny zameczek (w Drogosławiu). Jego lustrzanym odbiciem był położony naprzeciwko młyn nad Włodzicą. Owcza zagroda należała do cystersów z Lubiąża. Wecownia zlokalizowana była nieopodal Jugowa, miejsce określane mianem Harte - koło Miłkowa, zaś dęby ciągnęły się w stronę Jugowa". Oczywiście powyższy zapis to nic innego, jak tylko przypuszczenia. Ponieważ dokument znajdował się w rękach ławników noworudzkich, możemy przyjąć to za wyraźny kontrargument zaprzeczający faktowi posiadania przez cystersów z Lubiąża dóbr ziemskich w rejonie Nowej Rudy. Nie należy zatem uważać cystersów za założycieli noworudzkiej osady, niemniej dokumenty rzucają pewne światło na wyjaśnienie zagadki "Świętego Krzyża". Nie musimy wiedzieć o wszystkim. Domniemania są często kroć piękniejsze niż posiadanie faktycznej wiedzy na dany temat. To właśnie proboszcz Zimmer przyjął zbyt poważnie taki tok myślenia, gdy w 1908 roku opublikował wspomniany dokument wraz z księgą miejską. Z kolei jego wywody nie pasowały już potem do teorii kolonizacji oraz wizji przebiegu wydarzeń, jakie zgodnie z jego wyobrażeniami miały mieć miejsce przed powstaniem miasta. Dlatego proboszcz Zimmer w swoim szkicu do kroniki Nowej Rudy wskazuje na pewne zafałszowanie historii, jednakże sam poprzestaje na bardzo chwiejnych dowodach.
Księgarz Hitchfeld być może miał rację doszukując się dóbr cysterskich z Lubiąża w Drogosławiu, zauważywszy bowiem godny uwagi związek Drogosławia i Nowej Rudy. Otóż w XV wieku Nowa Ruda posiadała wolne sołectwo i w takim razie musiała mieć ustrój wiejski, gdyż wolne od obciążeń majątki sołtysie posiadały tylko wsie. Miasta z kolei miały wójtostwa. Jednakowoż z 1442 r. pochodzi wzmianka o wójtostwie w Nowej Rudzie, przeto wiejski ustrój osady noworudzkiej zyskał status miasta. Kiedy to nastąpiło - nie wiemy, z pewnością przed 1352 rokiem, bowiem w tymże roku Nowa Ruda była określona mianem "miasteczka". Warte odnotowania jest natomiast stwierdzenie, że zobowiązana do płacenia podatków dla miasta pani "Judicissa" z Nowej Rudy faktycznie była sołtysową z Drogosławia, a jej synowie podlegali sądownictwu noworudzkiemu, przez pewien czas pełniąc funkcję ławników w Nowej Rudzie. W takim razie Nowa Ruda i Drogosław musiały pierwotnie stanowić jednolitą wspólnotę wiejską, ze wspólnym urzędem sołtysa. Ten ostatni posiadał swoją siedzibę w Drogosławiu, a jego majątki sięgały od Drogosławia do Nowej Rudy, należąc po części do obu miejscowości.
Prawdopodobnie jednak cystersi odegrali pewną rolę w pierwszym etapie rozwoju Nowej Rudy. Otóż około 1400 r. przywódca noworudzkiego mieszczaństwa okazał się nie być burmistrzem lecz pewnym starym bakałarzem. Ponieważ podówczas ani miasta, ani tym bardziej wsie nie posiadały jeszcze szkół, o ile nie przynależały do klasztorów, to tam, gdzie w małej miejscowości znalazł się bakałarz, musiał też istnieć obszar klasztorny. Naturalnie na podstawie innych zachowanych dokumentów i wykazów dóbr klasztoru w Lubiążu nie posiadamy żadnych informacji na temat posiadłości cystersów w Drogosławiu koło Nowej Rudy. Podobnież "Kronika opatów lubiąskich" autorstwa Marcina Sebastiana Dittmanna (Czasopismo Związku Badaczy Historii i Starożytności Śl. 1. Wrocław 1856, str. 271-297) nic nie wspomina na ten temat, ale sam zbiór dokumentów klasztornych już w czasach Dittmanna (1617-1682) nie obył się bez luk, zaś zachowane wykazy dóbr ograniczały się do pewnych określonych obszarów. Zresztą Dittmann znał też opata Pawła, który wystawił dokument noworudzki.
W 1203 roku książę Henryk I podarował fundacji cystersów w Lubiążu oprócz wielu innych miejscowość Tuncendorf koło Bolkowa, który pozostawał w posiadaniu konwiktu klasztornego do 1406 r. (...) Cystersi prowadzili w okolicy Bolkowa kopalnie i możliwe jest, że w ręce mnichów przeszło wydobycie węgla i nawęglanie w Zaciszu.
Lubiąż został założony przez cystersów z Pforty nad Saalą, gdzie ci przejęli w 1132 roku dawny klasztor benedyktynów. Naturalnie stamtąd misjonarze mogli już przybyć w doliny leśne na teren przyszłej Nowej Rudy i postawić "Święty Krzyż" nad Włodzicą. Zarówno Lubiąż, jak i Pforta są określane w "historii Broumova" jako ośrodki kolonizacji (...). Zapewne członkowie zakonu cystersów sprowadzali ze starych ucywilizowanych krajów niemieckich nauczycieli sukiennictwa. W tym przypadku nie trzeba myśleć o masowej kolonizacji, ani też podzielać hipotezy o kolonizacji zawodowej. Istotny rdzeń miejscowej ludności stanowili mieszkańcy osiadli tutaj od dawna i w oparciu o nich rozrastała się tutejsza społeczność. Jedynie mistrzowie rzemiosła przybywali tutaj z odległych stron, co możemy także później zaobserwować u postrzygaczy sukna.
Podsumowując: wkroczyliśmy w obszar potwierdzonej w dokumentach historii Nowej Rudy wraz z wiadomością o pewnym "dworze (zamku?) noworudzkim". Dalej podążyliśmy stromym brzegiem Włodzicy w górę doliny śladem chrześcijańskiego sanktuarium oraz w poszukiwaniu bezimiennego "miasteczka'', które rozwinęło się "przed zamkiem" w związku z istnieniem ośrodka pielgrzymkowego.



Rozmiar: 1702 bajtów

Rozdział IV

Pierwsze pisemne przekazy na temat Nowej Rudy.

Rozmiar: 1702 bajtów

1. Przywilej króla Jana praskiego, 1336.

Rozmiar: 810 bajtówdy w 1622 roku Bernard Stillfried I, pan dziedzic Nowej Rudy, wskutek wplątania się w rebelię czeską stracił połowę swoich majątków dziedzicznych, poruszono problem całego stanu posiadania dóbr noworudzkich w rodzie Stillfriedów. Bernardowi udało się ponownie wkupić w łaski cesarskie i otrzymał z powrotem utracone dobra lecz bez tzw. "wyższych regaliów" tj. zwierzchnictwa lennego nad miejscowym kościołem (łącznie z prawem patronatu), wyższego sądownictwa oraz wyższego prawa łowieckiego (prawo polowania na grubą zwierzynę). Cesarz zażądał sprawozdania na temat wspomnianych regaliów od namiestnika kłodzkiego, które opracował cesarski fiskał Marcin von Knobelsdorf, notabene porządny jurysta. Wspomniana relacja głosi następująco: "Po trzecie, na mocy przywileju króla Jana z 1336 roku przysługuje mi Jus patronatus, które mieniony król skonferował z panem von Donynem i które to prawo przeszło następnie na ród von Stiilfridt". Nie ulega wątpliwości, że takiż dokument został przedłożony cesarskiemu fiskałowi. Ponieważ takie ewidentne kłamstwo na korzyść Stillfrieda mogło zostać mu źle poczytane, powołał się w celu wzmocnienia wartości dowodowej na faktyczne sprawowane prawo patronatu przez późniejszych Donynów. Mimo to, orzeczenie fiskała odsunięto jako niewygodne, bowiem krępował je pewien niepodważalny fakt. Otóż w czasach panowania króla Jana panami Nowej Rudy nie byli Donynowie lecz Wusthubowie. Wusthub był już w 1336 r. właścicielem Nowej Rudy. W każdym razie jest to pierwsza pewna data roczna, która wyłania się z dziejów Nowej Rudy.


2. Najstarszy znany pan dziedzic Nowej Rudy.

Rozmiar: 1165 bajtówedług relacji von Knobelsdorfa, fiskała kameralnego, pan von Donyn posiadał prawo patronatu nad kościołem w Nowej Rudzie. Jest to zarazem najstarsza informacja o kościele noworudzkim. W tym miejscu nasuwa się pytanie: Kto sprawował prawo patronatu nad tym kościołem do 1336 roku? Czyżby cystersi z Lubiąża? Jeśli tak, to ich prawo patronatu musiało przed 1336 roku przypaść cesarzowi. To raczej mało prawdopodobne, aby wspomniane prawo znalazło się już wcześniej w rękach pana dziedzica Nowej Rudy. W każdym razie fiskał cesarski nie znał żadnego starszego dokumentu, w oparciu o który prawo to przysługiwałoby wcześniejszym właścicielom Nowej Rudy, a przecież był on skrupulatnym znawcą dokumentów! Wspomnianym przez urzędnika fiskalnego właścicielem prawa patronatu wobec kościoła w Nowej Rudzie mógł być Otto von Donyn, którego syn Hensel von Donyn w 1352 roku zakupił od Hannusa Wusthuba "zamek noworudzki i leżące przed nim miasteczko". Nie zostało nic napisane o tym, że wówczas w 1352 roku, poszło o odkupienie dóbr ojcowskich. Praktycznie więc jest kwestią mało prawdopodobną, aby król Jan nadał prawo patronatu nad kościołem komuś innemu niż panu dziedzicowi Nowej Rudy. Zatem Otto von Donyn byłby najstarszym znanym panem Nowej Rudy. Najstarszy z jego synów był pełnoletni dopiero w 1352 roku, a wówczas Otto von Donyn już nie żył. Wydaje się, że Otto von Donyn umarł młodo, a wdowa po nim wraz ze swoimi sześcioma młodymi synami nie zdołała utrzymać posiadłości Nowa Ruda. Dlatego pod rokiem 1347 napotykamy na informację, wedle której miasteczko Nowa Ruda znajdowało się w rękach Hannusa Wusthuba.


3. Reynhart, proboszcz Nowej Rudy, 1337.

Rozmiar: 1165 bajtów    1337 roku założono w Kłodzku pergaminową księgę fundacyjną, w której do 1410 roku odnotowano 267 fundacji i zapisów dłużnych. Z ich treści wynikają przychody z czynszów oraz sprzedaży praw do prowadzenia ław mięsnych i chlebowych na korzyść parafii kłodzkiej oraz tamtejszego przytułku dla ubogich, a także trędowatych mieszkańców miasta. Spośród zapisów zawartych w księdze siedemnasty oznajmia, co następuje: "Pan Reynhart, proboszcz z Nowej Rudy nabył wbrew Hannusowi Eckilowi 4 i pół miary jego włości dziedzicznych, co przynosiło markę rocznego czynszu, a po jego śmierci połowa przypadła probostwu, zaś druga połowa na rzecz przytułku" (Q 1, 61 i 61, 28). Naturalnie zapis dotyczył parafii i przytułku w Kłodzku. Proboszcz Reynhart mógł być rodzonym kłodczaninem bądź w jakiś inny sposób był związany z kościołem w Kłodzku. Zatem nie potwierdzono w tym dokumencie istnienia przytułku w Nowej Rudzie! Niebawem spotkamy się jeszcze z innym przypadkiem, kiedy fundacja z Nowej Rudy przypadła na rzecz Kłodzka.


4. Jedna marka rocznego czynszu.

Rozmiar: 1010 bajtówotrzebowalibyśmy całej książki, aby spisać i określić fundacje pieniężne pochodzące z Nowej Rudy według ich obecnej wartości rynkowej w złocie. My natomiast chcemy przynajmniej w przybliżeniu dowiedzieć się ile proboszcz Reynhart zapisał dla mieszkańców Kłodzka. "Marka" jest dawną germańską jednostką wagi równą 2/3 funta rzymskiego bądź 8 uncjom. Funt rzymski ważył 327,45 gramów, uncja 27,29 g, a germańska marka 218,30 g. (...)
Ustalenie wartości pieniężnej kwot podanych w przekazach historycznych jest wiele trudniejsze, niż to pozornie wygląda. Istniały duże różnice pomiędzy poszczególnymi środkami płatniczymi tj. monetą praską, polską, węgierską, żytawską, miśnieńską. Grosz polski odpowiadał przez pewien czas 5/4 grosza praskiego. Jeszcze bardziej zróżnicowana była wartość złota, srebra w poszczególnych okresach czasu. To, co w 1350 roku można było otrzymać za 1 grosz, w 1550 roku kupowało się za prawie 1 kopę groszy. Według Zimmera (Z 18) około 1430 roku baran rzeźny kosztował 1 grosz, koń rycerski 30 groszy, służąca otrzymywała rocznie 1 grosz i koszulę. (...)
Należności czynszowe plasowały się szczególnie wysoko w XIV i XV wieku, nierzadko na poziomie 30-60%. Kościół prowadził daremną walkę przeciwko temu lichwiarskiemu procesowi. Nawet kasy kościelne przyjmowały go bez skrupułów. Niebawem ze strony Kościoła nie stawiano nawet zarzutów braku przyzwoitości w "naliczaniu procentów" tzn. nie zawsze sprawiedliwemu podziałowi wobec panującej żądzy zysku, dążeniu do nadmiernego pomnażania pieniędzy, czy też szkodom, jakie przynosiła deprecjacja pieniądza, jak też ryzykownym przedsięwzięciom zapożyczania się pod zastaw.


5. "4 i pół miary jego dziedzictwa".

Rozmiar: 852 bajtówermin "dziedzictwo" oznacza nie tylko własność odziedziczoną lecz służy również do określenia zakupionej posiadłości dziedzicznej. Taką posiadłość miejską kupowało się dla własnego utrzymania. Żyzne pole było wówczas jeszcze ważnym elementem w życiu człowieka. (...) "Dziedzictwo" proboszcza Reynharta było bardzo małe i bardzo drogie. (...)


6. Nowa Ruda jako zastaw w rękach Żydów, 1347.

Rozmiar: 924 bajtówajstarsza Kłodzka Księga Urzędowa, w której zamieszczano umowy prawne z lat 1346-1390, obecnie znajdujące się w Archiwum Parafialnym w Ołdrzychowicach, opublikowana w: Q5, wymienia Nową Rudę po raz trzeci. Zapisano na jej kartach, że Żyd Schmoyel z Kłodzka przyjął w zastaw Nową Rudę i wszystkie majątki pana Hannusa Wusthuba w zamian za 34 kopy groszy, co zostało zaksięgowane w dniu "świętego Michała na okres trzech lat". Do tego momentu oprocentowanie miało wynosić 1 grosz od każdej kopy groszy, płatne "każdego tygodnia w określonej części", za co zgodnie z formułą listu dłużnego odpowiadał całym swoim majątkiem (Q 5,3). Wpis do księgi urzędowej nastąpił w dniu 17 stycznia 1347 roku. Oznaczało to, że Żyd Schmoyel właściwie nie darzył zaufaniem listu dłużnego Hannusa Wusthuba lecz próbował uzyskać gwarancję dłużnika w sądzie na wypadek gdyby Wusthub chciał sprzedać swój majątek. Pożyczony kapitał wynosił około 1530 marek. W zamian za to Hannus Wusthub miał płacić tygodniowo 25,6 marek odsetek, co dawało rocznie 1331,20 - marek. Stopa procentowa rocznie sięgała prawie 87%.
Ponieważ odsetki widocznie były niespłacone już od 2 i 1/4 roku, dług wynosił 2995,20 - marek. Jako zastaw dokument wymienia "Nową Rudę i wszystkie (inne) majątki". W takim razie posiadłości Hannusa Wusthuba sięgały poza granice Nowej Rudy.


7. Hannus Wusthub, dziedzic Nowej Rudy, 1347.

Rozmiar: 1010 bajtówodczas wpisu do Kłodzkiej Księgi Urzędowej w 1347 roku nie zaznaczono czy posiadłość Hannusa Wusthuba, a więc "Nowa Ruda i wszystkie (inne) majątki" były jego dziedziczną własnością (allodium) czy raczej lennem królewskim. Dopiero kilka lat później potraktowano je jednoznacznie jako lenno królewskie. Hannus Wusthub pojawia się wówczas jako "Johannes Wustenhut de Neurod" oraz jako "Johannes Wusthube de Newinrode", figurując jako świadek podczas pertraktacji handlowych pomiędzy braćmi Reinczko a Mikołajem z Głubczyc i arcybiskupem praskim Ernestem (Q 1, 106 i 108). W 1351 roku Hannus Wusthub jest określany mianem "herren man", a więc namiestnikiem i burgrabią kłodzkim. Jednakże pod koniec listopada ww. roku został zastąpiony na tym urzędzie przez Hugona von Donyrsteina, nowego burgrabiego. Wusthub musiał być cenionym człowiekiem, zaś zadłużenie u Żyda Schmeyela było zapewne nieistotnym epizodem. Wusthub posiadał znaczne wierzytelności, bowiem 10 listopada 1350 roku zaskarżył burgrabiego Marcina von Swenkinvelta z Dreudinburga o 600 kop groszy, za które ten ostatni poręczył swoim zamkiem ("haus") oraz majątkami w Wolanach, Jeleniowie, Waliszowie, jak również miastem Mieroszów (Q 5, 17).
Niejaki Hannus Wusthub podarował w dniu 3 maja 1325 roku na rzecz klasztoru w Kamieńcu Ząbkowickim "miasteczko" Złoty Stok wraz z przyległymi wsiami, a podczas Świąt Bożego Narodzenia jeszcze wieś Schlottendorf, "aby dobrymi uczynkami wymazać swoje grzechy". Złoty Stok leży tylko 4 mile na północ od Bolesławowa. Dokument z 3 maja 1325 roku wymienia w roli świadków również dwóch mężów z Ziemi Kłodzkiej, proboszcza Michała ze Strachocina i mieszczanina Rinsmita z Lądka. Ponieważ za własne grzechy pokutowało się zwykle dopiero w podeszłym wieku, dawny właściciel Złotego Stoku oraz Sławęcina mógł być zapewne starszym krewnym bądź ojcem pana dziedzica Nowej Rudy. W 1339 roku pewien Hannus Wusthub mieszkał wraz ze swoją matką Elżbietą w Księstwie Wrocławskim. On również był określany mianem "szlachetnego męża" tzn. był szlachcicem. Wilhelm von Zeschau (V 7, 206) uważa, że Wusthubowie pochodzili z mieszczaństwa i dopiero w Złotym Stoku zostali zrównani ze szlachtą słowiańską. Faktycznie, w latach 1389-1391 niejaki Piotr Wustehuffe pełnił funkcję burmistrza miśnieńskiego miasta Grimma.


8. Sprzedaż Nowej Rudy w dniu 20 września 1352 roku.

Rozmiar: 862 bajtóweszcze przed 130 laty Józef Kögler, historiograf Hrabstwa Kłodzkiego widział w archiwum zamkowym w Nowej Rudzie dokument, który obecnie zachował się niestety tylko w odpisie (Archiwum Państwowe we Wrocławiu, repertorium 23, akta miejscowości Nowa Ruda, tom II). Kögler sporządził następujący wypis: "Hanns von Wustehube sprzedaje czcigodnemu panu Henselowi von Donyn, panu Ottonowi, synowi von Donyna, oraz wszystkim jego braciom swój zamek noworudzki wraz z leżącym przed nim miasteczkiem z dwoma młynami, z których jeden jest położony przed miastem Nowa Ruda, drugi we Włodowicach, wraz z łąkami, lasami, stawami rybnymi oraz pięcioma wsiami. Pierwsza z nich nosi nazwę Wolibórz, druga - Tłumaczów, trzecia - Jugów, czwarta - Ludwikowice, piąta - Świerki. Hannus Wusthub sprzedaje mienione miasteczko i wsie za 70 marek w monecie polskiej wraz ze wszelakimi prawami i powinnościami i majątkami, etc. Świadkowie: Rydygier von Hugwitz, synowie pana Ottona. Dokument sporządzono wieczorem, w dniu św. Mateusza 1352 roku". We wrocławskim odpisie figuruje dodatkowo informacja: "wraz z pięcioma osiadłymi w tych uprzednio wymienionych wsiach sołtysami, w wypadku gdy król, Pan nasz, zachce zwolnić wspomnianych sołtysów za 70 kop groszy".


9. Akt sprzedaży Nowej Rudy z 1352 roku a informacje na temat położenia zamku i miasta, a także gospodarki i rozmiarów posiadłości noworudzkich.

Rozmiar: 865 bajtówokument informuje o istnieniu "zamku w Nowej Rudzie". Ani na podstawie wyciągu z Köglera, ani z odpisu wrocławskiego nie można przyjąć, że był to zamek murowany. Jednakże w tradycyjnych przekazach kronikarskich określenia "zamek" używano w taki sposób, jak gdyby zamek wznosił się w takiej właśnie postaci. Kto wie, być może ta informacja pochodzi z jakiegoś zaginionego dokumentu! Zamek, ze względu na swoją lokalizację na stromym brzegu rzeki Włodzicy musiał przynajmniej posiadać podmurówkę. Na rycinach z 1663 roku posiada on nawet całkiem masywną wieżę. Na temat budowy i rozbiórki tej ostatniej nie posiadamy żadnych danych popartych dokumentami.
W dalszej części dokument wymienia "miasteczko położone przed zamkiem". Zatem wspomniane miasteczko nie posiadało jeszcze nazwy własnej. Na koniec dokument informuje o "dwóch młynach", z których jeden stoi "przed miastem", drugi "we Włodowicach". Istnieją więc cztery punkty topograficzne oceniane za mniej lub bardziej pewne. Trudno wyobrazić nam sobie wówczas murowany zamek, bądź dwór obronny skoro w odniesieniu do nich funkcjonowało miano "haus". O istnieniu dwóch młynów świadczą oględziny jeszcze widocznych obecnie młynówek, z których jedna przebiegała na miejscu późniejszego młyna miejskiego, a druga - na terenie obecnej Oberwalditzer Fabrik.
Na temat miasteczka powiedziano, że leżało "przed zamkiem", podobnież określano lokalizację młyna, położonego "przed miastem". Nasuwa się jednak pytanie: skąd spoglądał i które strony świata miał na myśli autor dokumentu, określając położenie miejsc topograficznych względem siebie? Z pewnościąnie chodziło o stronę wschodnią, z której to obecnie przyjeżdża się z Kłodzka i stąd spoglądając na zamek, młyny byłyby z tyłu za miastem. Podówczas jeżdżono konno i powozami z Kłodzka do Nowej Rudy wzdłuż dolin rzek Ścinawki i Włodzicy, widziano zatem zamek po prawej stronie górujący na wysokim brzegu. Właśnie patrząc w ten sposób miasteczko "leżało przed, bądź poniżej zamku" zaś "przed miastem" znajdowały się młyny. Najpierw dojeżdżano do młynów, potem miasteczka, a następnie dopiero do zamku tzn. że najpierw musiano minąć młyny i przebyć kawałek miasta zanim dotarło się do zamku. Przeto centrum miasta leżało z tyłu, za młynem, nie w górnej części, obok zamku, lecz na dole, w dolinie Włodzicy! Jeszcze dzisiaj jesteśmy w stanie dostrzec, że pierwotny ośrodek życia miejskiego zlokalizowany był w rejonie kamieniczek z podcieniami przy ul. Nadrzecznej i Łukowej, ciągnąc się w kierunku południowym i północnym od ujścia Woliborki do Włodzicy.
Duże znaczenie przedstawiają również inne dane, zawarte w dokumencie: "wraz z łąkami, lasami, prawem łowienia ryb, stawami". Brakuje wzmianki o polach, co oznacza, że w posiadłości ziemskiej w Nowej Rudzie nie używano jeszcze pługów. Dziedzicowie prowadzili gospodarkę pastwiskową. O lasach wspomniano dopiero na drugim miejscu. Z pewnością sięgały w pobliże zamku oraz miasta. Ryby poławiano przede wszystkim na rzece Włodzicy i potoku Woliborka o czym donosi nam dokument z późniejszego czasu. W ciągu następnych trzech stuleci lokalizujemy tylko dwa stawy, oba były stawami młyńskimi, z których górny został upamiętniony w postaci nazwy ulicy Teichstrasse. W tamtych czasach każdy odcinek rzeki czy też akwenu wodnego przedstawiał znaczą wartość. Obecna nazwa Fischmarkt pojawiła się dopiero przed stu laty.
Pięć wsi: Wolibórz, Drogosław, Jugów, Ludwikowice i Świerki należało do posiadłości ziemskiej Nowa Ruda. Były to wsie królewskie, których sołectwa należały jeszcze do lenna Hannusa Wusthuba, natomiast w przypadku późniejszych aktów sprzedaży zastrzeżono podległość sołectw pod władzę królewską. W 1342 roku ww. wsie zostały sprzedane "wraz ze wszelkimi prawami, użytkami i posiadłościami" wyłączywszy "łąki, lasy i stawy". Zatem do Korony należało jeszcze wiele włości, zarządzanych za pośrednictwem sołtysów - czynszowników. Zacisze dopiero później zostało określone jako oddzielna posiadłość dziedziców noworudzkich. Możliwe, że w 1352 roku w ogóle jeszcze nie było zasiedlone. Pojawia się na widowni dziejów wkrótce potem w postaci sformułowania: "Pośród buków".
Do posiadłości ziemskiej w Nowej Rudzie należał tylko jeden młyn we Włodowicach. Zresztą ta wieś musiała być niegdyś lennem Korony czeskiej. W dniu 3 maja 1352 roku "Franczko von Walditz sprzedał sołtysowi Heyne von Kunzendorf łan czynszowy we Włodowicach za 8 kop fenigów z prawem odkupienia w ciągu trzech lat" (Q 5, 27). W takim razie pewna rodzina von Walditz posiadała wówczas majątek ziemski we wsi Włodowice. W 1431 roku Hannus, sołtys Bożkowa był właścicielem "posiadłości lennej we Włodowicach" (Q 2, 158). Tenże Hannus był również właścicielem sołectw w Ścinawce Górnej i Średniej, co do których polecił sporządzić zapis testamentowy na rzecz swojej żony Urszuli. (...) Ta wkrótce potem zmarła, bowiem Hannus zapisał legację dla swojej drugiej żony o imieniu Katarzyna w postaci 8 kop groszy rocznego czynszu "z majątku ziemskiego i wsi Włodowice". Katarzyna po śmierci Hannusa poślubiła Hansa Czesche "osiadłszy w Ścinawce Średniej" w 1456 roku sprzedała swoje czynsze z Włodowic Henczelowi von Donyn, osiadłemu w Nowej Rudzie. Ten przekazał dożywotnio swojej małżonce Małgorzacie wieś Włodowice (Q 2, 244). W 1482 roku Włodowice należały już do majątków Stillfriedów ale nie do lenna noworudzkiego. Nie pojawia się jeszcze wówczas rozróżnienie Niederwalditz i Oberwalditz i nie jest pewne w ogóle, iż istniały wtedy takie dwa lenna rycerskie. Późniejszy "Oberhof", określany też jako "Majątek Rycerski Włodowice Górne", powstał niewątpliwie dopiero na krótko przed rokiem 1600 w wyniku zakupu i scalenia dwóch majątków mieszczańskich, nie mógł więc być majątkiem rodowym, na bazie którego założono folwark "Dwór w Nowej Rudzie" (Kögler, Kronika str. 499).


10. Potomkowie Hannusa Wusthuba.

Rozmiar: 1165 bajtówprawdzie w 1352 roku Hannus Wusthub sprzedał swoje dziedzictwo w Nowej Rudzie, jednak jego dzieci jeszcze w 1368 roku posiadały majątki na terenie Nowej Rudy, gdyż w dniu Św. Jerzego tego roku Matis (Maciej) von Panwicz zażądał od nich 42. kop groszy praskich zabezpieczone na posiadłościach w obrębie Nowej Rudy (Q 5, 111) Zatem Hannus nie żył już w 1368 roku. Jego żona Dorota żyła jeszcze w 1399 roku, podobnie jak jego syn o imieniu Hannus. Oboje mieli jeszcze związki personalne z Nową Rudą. Dowiadujemy się o tym z najstarszej Księgi Miejskiej Bystrzycy Kłodzkiej (Q 1, 292 i n.). Pani Dorota odziedziczyła po dwójce zmarłych dzieci 4 marki czynszu, do których rościł pretensje jej syn Hannus. Wspomniane pieniądze (około 500 gramów w srebrnej monecie) pożyczył synowi Hannusa Wusthuba pod zastaw Tycze Messirsmit. Zastawem był budynek Wusthuba położony przy "uliczce kłodzkiej" oraz jego szlifiernia. Ponieważ treść umowy została zamieszczona w bystrzyckiej księdze miejskiej, zastawionych posiadłości należy szukać w Bystrzycy Kłodzkiej (która przecież do dnia dzisiejszego posiada swoją ulicę Kłodzką) bądź w pobliżu miasta. O pewnej szlifierni położonej w Starej Bystrzycy koło Bystrzycy Kłodzkiej wspomniano jakiś czas potem. Budynek oraz szlifiernia były najwyraźniej własnością Hannusa Wusthuba. (...)
Być może synem noworudzianina Hannusa Wusthuba (dawnego namiestnika Kłodzka, o którym już wiemy, że był w osobistym kontakcie z arcybiskupem Arnostem z Pardubic) był Konrad Wusthube, ojciec augustianin, który w 1403 roku w Kłodzkim Klasztorze Augustianów (fundacji błogosławionego Arnosta) głosował podczas wyborów na stanowisko opata. Tak oto pada jedyne światełko na dotychczas niejasny wizerunek Hannusa Wusthuba.



Rozmiar: 1702 bajtów

Rozdział V

Miasto tkaczy wełny w czasach panowania synów Ottona von Donyn, 1352 - 1390.

Rozmiar: 1702 bajtów


Rozmiar: 879 bajtówardzo mi przykro ale piątego czy następnych rozdziałów w formie elektronicznej nie będzie. Źródła a także ekscytujące dalsze dzieje miasta Nowa Ruda poznacie Państwo kupując doskonale przetłumaczoną kronikę w miejscu jej napisania. Kronika Josepha Wittiga ukazała się bowiem w formie książeczek nakładem Wydawnictwa MARIA i w tłumaczeniu Artura Olkisza na terenie Nowej Rudy. Można ją kupić m.in. w Miejskiej Bibliotece Publicznej.
Niniejszy fragment kroniki jest jedną z form promocji zarówno samej kroniki jak i Nowej Rudy jako miasta.