Legenda obrazowa


o świętej Jadwidze księżnie szlązkiej


według rękopisu z r. 1353 przedstawiona i z późniejszemi tej treści obrazami porównana

Kraków 1880
Obraz 1
Legenda o św. Jadwidze śląskiej Petera Freytaga z 1451 r.
Bertold książę Merami ojciec Śtej Jadwigi i Agnieszka jego małżonka z synami i córkami swemi niżej wymienionemi.

Obraz ten odnosi się do początku legendy większej, gdzie jest mowa o rodzicach i rodzeństwie błogosławionej Jadwigi. Na głównym jego miejscu siedzi książę Meranii Bertold ze swą małżonką Agnieszką. Za książęciem czterech jego synów z nadpisanemi nad każdym właściwemi imionami. Uszykowani są nie wedle porządku starszeństwa, ale raczej wedle wyższego lub niższego ich w świecie znaczenia, które malarz miał widocznie na względzie i tej zasady wszędzie się trzymał. Bliższe zatem miejsca między synami zostawił duchownym, a między tymi patryarsze Akwilejskiemu dał nad biskupem Bamberskim pierwszeństwo, choć tamten od tego ostatniego był co do wieku młodszym.
Z córek po prawej ręce księżnej Agnieszki wyobrażonych, które nadpisu imion nie mają, na pierwszem miejscu znajduje się Śta Jadwiga, młodsza wprawdzie od innych, ale błogosławiona w niebie, której zresztą całe dzieło jest poświęcone. Za nią siedzi Agnieszka, małżonka Filipa Augusta króla Francyi, na trzeciem miejscu Gertruda, żona Andrzeja króla Węgierskiego i matka Śtej Elżbiety landgrafowej Turyngii, przy niej taż Śta Elżbieta; u nóg zaś rodzicielskich umieszczona jest na znak pokory czwarta z córek imieniem Mechtylda albo Matylda, ksieni zakonu Panien Benedyktynek w Kietzingu.
O tych wszystkich synach i córkach Bertolda, książęcia Meranii znajdzie czytelnik obszerniejsze wiadomości w przypisach do rodowodu błogosławionej Jadwigi.
Na obrazie Bertold ma na głowie zwykłą mitrę książęcą, żona jego Agnieszka prostą białą zasłonę. Oboje w płaszczach spiętych długą od ramienia do ramienia taśmą czyli burtą, na której końcach widać herbowe znaki książąt Meranii, to jest: na tarczy wzdłuż przeciętej z jednej strony dwa lwy w polu złotem a z drugiej rzekę w polu czerwonem. Ale oprócz tego widzimy jeszcze przy boku książęcym tarczę z Szlązkim a przynajmniej do Szlązkiego zupełnie podobnym orłem. Z powodu, że się takiż orzeł znajduje i w narożnikach oprawy Ostrowskiego rękopisu, przywodzi P. WOLFSKRON, że to jest właśnie godło książąt Meranii i w dowód tego powołuje kilka pieczęci członków pomienionego rodu. Żałuję bardzo, że ani tych pieczęci ani dzieł o nich traktujących nie mam pod ręką, i że nie mogę osobistego o tem wytworzyć zdania, a mianowicie sprawdzić, czy na piersiach orła Merańskiego znajduje się podobna jak na Szlązkim księżycowa przepaska, którą i na tarczy książęcia Bertolda na obrazie 1. i na orłach okładki Ostrowskiego kodeksu widzimy. Byłaby to jednak bardzo ważna do historyi herbu Szlązkiego wskazówka. Orła bowiem podobnego ani Henryk Brodaty, ani jego ojciec Bolesław Wysoki na pieczęciach nie używali i ukazuje się on dopiero na pieczęciach potomków Śtej Jadwigi. Podobnej tarczy z orłem nie widać już ani na odnośnym obrazie Hornigowskim ani teź na innych późniejszych. W lewom ręku książęcia Bertolda P. WOLFSKRON upatruje laskę, jako znamię najwyższej w rodzinie godności. Mnie się to wydaje raczej końcem miecza do boku przypasanego, tylko mniej dokładnie narysowanym.
Obie królowe siostry Stej Jadwigi nie mają pod koronami innego na głowie ubrania jak białe welony. Rysownik sięgnął tu widocznie pamięcią a przynajmniej wiadomością w zwyczaje minionych wieków. Kobiety za jego czasów inaczej ubierały głowę, czego mamy nie tylko liczne pomnikowe dowody, ale co nawet widzimy na tych jego obrazach, na których późniejsze i bliższe swego czasu chciał przedstawić zdarzenia.
Patryarcha Bertold trzyma w ręku właściwy swemu dostojeństwu krzyż, to jest wyrażając się językiem heraldycznym przekrzyżowany.— P. WOLFSKRON uważając to za krzyż pojedynczy, błąd w tem miejscu wytyka artyście i utrzymuje, że znamieniem patryarchy jest krzyż podwójny, czyli tak zwana karawaka, jaki przynajmniej u nas przed arcy-biskupem noszą. Czy takiego samego używają dzisiejsi patryarchowie, tego nie wiem, ale nie masz wątpliwości, że pierwotnie używali takiego jak na obrazie Ostrowskim, tylko wyraźniej przekrzyżowanego krzyża, który też nosi ogólną krzyża patryarchalnego nazwę.
W ręku biskupa Babenberskiego czyli Bamberskiego Ekberta widzimy zwykły biskupi pastorał, w ręku zaś ksieni Matyldy pastorał opaci. Co do pastorałów robi P. WOLFSKRON uwagę, że opacie różniły się od biskupich przywieszoną przy swej głowie chustą. Nie znalazł wprawdzie podobnej chusty na obrazach Ostrowskich, ale w pastorale opata Guntera na obrazie 23 (22) dopatrzył pewnego pierścienia do jej przyczepienia służącego. Nie będę się tu wdawał w dysputę z Wiedeńskim archeologiem co do tego przedmiotu, zapewnić tylko mogę, że u nas przynajmniej od początku XVgo wieku podobna chusta ozdabiała wszystkie biskupie pastorały, czego mamy liczne tak w pomnikach jak i w pieczęciach dowody.
W rękopisie Hornigowskim obraz ten pod względem ogólnego układu zupełnie się zgadza z Ostrowskim, brak mu tylko architektonicznego nagłówka; nie masz także jednego z synów Bertoldowych, co prawdopodobnie pochodzi ze zbytniego obcięcia kart kodeku przy jego oprawie. Nie widzimy również tarczy z orłem Szlązkim w ręku książęcia Bertolda ani też znaków kościelnego dostojeństwa w ręku jego synów Bertolda i Ekberta. Toż samo da się powiedzieć o tryptyku Bernardyńskim i o drzeworycie drukowanej legendy, na której jeszcze osoby do obrazu wchodzące odwrotne względem siebie mają położenie.



Zamknij dokument