Koło Mniejszości Niemieckiej

Inspiracją do napisania tych kilku zdań na temat koła Mniejszości Niemieckiej w Groszowicach był artykuł red. Krzysztofa Ogioldy w NTO z dnia 15 października 2010 roku pt. „Ten olbrzym śpi”. We wstępie do artykułu jest napisane …”Mniejszość niemiecka pod nowym kierownictwem funkcjonuje żywiej niż kiedyś. Ale nowe pomysły i inicjatywy nie są transmitowane na dół. W wielu kołach DFK od lat trwa zastój” … Najbardziej do działalności naszego koła pasuje ostatnie zdanie. Powiem może trochę inaczej, u nas w Groszowicach odczuwa się tak, jakby żadnego koła MN nie było, gdyż nie jest to olbrzym ale jedynie karzeł. Niestety minęły już te czasy, kiedy ludzie stali w kolejkach aby się zapisać do MN. Pamiętam, jak na początku lat dziewięćdziesiątych na spotkania MN, które odbywały się w nieistniejącym już „Teksasie” przychodziły tłumy. Z braku wolnych miejsc na sali, pozostali cierpliwie czekali na dworze. Ale i potrzeby wówczas były inne. Za ten „papierek” i przynależność można było pracować za granicą. Ale i koła wówczas ludziom coś dawały. Były organizowane różne imprezy, ludzie z chęcią się spotykali, rozmawiali dzieląc się swoimi spostrzeżeniami. A dzisiaj? Zapytam może złośliwie: komu jest dzisiaj potrzebna MN w Groszowicach? Praktycznie nikomu. No może poza kilku osobom, które nazywam „dziadkami leśnymi”, spotykającymi się od czasu do czasu aby wypić herbatę, przez godzinę „poklachać” i rozejść się. No może jeszcze jedno, aby nazywać się kołem i udawać, że jest się ważnym. Z pewnością sytuacja byłaby inna, młodzi także by przychodzili gdyby … nie osoba przewodniczącego koła pana Kurpiersa. Bowiem od kiedy on został przewodniczącym koło zasnęło. Pan Kurpiers jak był radnym z naszej dzielnicy, nic dla niej nie zrobił, a jak już został przewodniczącym koła, to … załatwił je na amen. Dlaczego koła w innych dzielnicach Opola, jak chociażby w Gosławicach, Grudzicach czy Malinie działają, ludzie chętnie przychodzą na spotkania, a u nas kompletna martwota. Dlaczego u nas koło nie wyjdzie z jakąkolwiek inicjatywą? A wydaje mi się, że mogłaby wiele zdziałać. Popatrzmy jak wygląda miejsce, gdzie przed wojną stał pomnik upamiętniający ofiary I wojny światowej. Dopóki żył pan Laxy, miejsce to jeszcze jakoś wyglądało, a obecnie poza czterema zmurszałymi deskami przysypanymi liśćmi nie ma nic. Druga sprawa: aż wstyd jest przechodzić koło siedziby koła MN przy ul. Oświęcimskiej, popatrzmy jak ten budynek wygląda. Czy panu Kurpiersowi jest nie wstyd? Powiem tak – skoro już nie daje rady, jest schorowany, to niech tę „pałeczkę” przekaże komuś innemu. A on nie, uparł się umrzeć na tym „stanowisku” razem z kołem MN. Piszą do mnie ludzie z Groszowic, w średnim wieku, którzy chętnie by spotykali się i reaktywowali nasze koło, lecz jestem pewien, że dopóki pan Kurpiers będzie przewodniczył MN w Groszowicach, nic się nie zmieni, bo i on sam już się nie zmieni. Dlaczego nasi mieszkańcy uczestniczą chociażby w kursach językowych zorganizowanych przez inne koła, a nie przez nasze? Popatrzmy na liczby. W Groszowicach mieszka ponad trzy tysiące ludzi, niechby co pięćdziesiąty należał do naszego koła MN, to wówczas koło działałoby zupełnie inaczej. Szanuję starsze osoby, bo wniosły ogromny wkład w rozwój naszej dzielnicy, ale jedno jest pewne, naszemu kołu potrzebna jest i to natychmiast duża porcja świeżej i młodszej krwi, abyśmy na tle innych kół nie musieli się wstydzić. Aby za kilka lat nie okazało się, że nasze koło istnieje jedynie na papierze z samymi martwymi duszami.




Zamknij okno